Menu główne
Wczesne Grzechy młodości
Wcześniej było to powszechne, że dzieci pomogły w rolnictwie oraz w domu. Tak było z nami, a my w związku z tym odpowiedzialność za prostych zakupów.
Było to przede wszystkimsklep spożywczy, gdzie najczęściej tylko chleb i bułki 2 x zgromadzone w tygodniu.
W kraju było to samo wcześniej w większości produktów spożywczych.
Większe zakupy przeprowadzono tylko raz na kilka tygodni od matki. W 4 km Sklep spożywczy poszedłem -
Jako13 -
Ponieważ nasze gospodarstwo było wyłączyć i nawet proste drogi gruntowe były wokół, próbowałem skuter -
Od tego czasu przyszło mi do głowy, że mogę robić zakupy z motoroweru. Powiedziałam o tym mojej mamie, która zgodziła się na warunek, że jestem tylko będzie do wejścia i że nie otrzyma od niej oficjalne pozwolenie na. I tak potem odjechał.
Dla wzmocnienia, wziąłem mojego brata z na tylnym siedzeniu -
Pojechaliśmy utwardzoną ścieżką wzdłuż linii kolejowej do 1 Dom. Byłem tam z podstawki skuterem i wysłałem mojego brata na zakupy w mieście.
Kiedy mój brat wrócił z zakupów ponownie i zacząłem skuter, zauważyłem szary VW Beetle, który zakratowane naszą drogę. Policjant wysiadł i zapytał : "No co Deats bo robisz ? Host nie ma licencji koan ! Znajomość Eire rodziców ? "
Byłem całkowicie zaskoczony i powiedział, że jesteśmy w podróży przez motorower bez wiedzy matki. Poprosił o numer telefonu naszej matki i dał mi klucz świecy zapłonowej, z którą musiałem wyjąć świecę i dać go. On nawet powiedział nam wtedy : " iatz schiabs m.in. zwoaHoam motorower i jaja Vata de ko świece zapłonowe mia Wida hoin. "
On odjechał z samochodu i pchnął motorower razem do naszego domu.
Oficer zawołał przez departament matki i powiedział jej, co się stało. Nasza matka działała Następnie rzekł do policji. " To Lausbuam -
Moja mama pojechała do buldoga spotkać się z nami i zaprosił motorower na i powiedział: " scho pasuje, obok Moi derfst ` s nigdy fahrn tak daleko ".
Mój ojciec, nawiasem mówiąc, nigdy nie podniósł świecę na policję -
Potem pożyczyłem go od naszego dziadka na krótki czas -
Zapisane we wrześniu 2012 roku przez Leonharda Maier ( ur. 1953 ), Giggenhausen
Übersetzt von Johann Wiesheu
Frühe Jugendsünden
Früher war es üblich, dass die Kinder in der Landwirtschaft und im Haushalt mithalfen. So war es auch bei uns und wir waren deshalb auch für einfache Einkäufe zuständig.
Das war in erster Linie das Lebensmittelgeschäft, bei dem wir meistens nur Brot und Semmeln 2 x in der Woche holten.
Auf dem Land war man früher bei den meisten Lebensmitteln Selbstversorger.
Die größeren Einkäufe wurden nur alle paar Wochen von unserer Mutter durchgeführt. Zu dem 4 km entfernten Lebensmittelgeschäft fuhr ich – und teilweise auch mein Bruder -
Als 13-
Da unser Gehöft abseits lag und auch nur einfache Feldwege ringsum waren, probierte ich das Moped – in einem Umkreis von ein paar hundert Metern – des Öfteren aus.
Da kam mir dann der Gedanke, ich könnte den Einkauf auch mit dem Moped erledigen. Ich sagte dies meiner Mutter, die dem unter der Voraussetzung zustimmte, dass ich nur bis zum Ortseingang fahre und dass ich keine offizielle Erlaubnis von ihr erhalten würde. Und so fuhr ich dann los.
Zur Verstärkung nahm ich meinen Bruder auf dem Rücksitz mit -
Wir fuhren einen einfachen Feldweg der Bahnlinie entlang bis zum 1. Haus. Dort blieb ich mit dem Moped stehen und ich schickte meinen Bruder zum Einkaufen in den Ort.
Als mein Bruder vom Einkauf wieder zurückkam und ich das Moped startete, bemerkte ich einen grauen VW Käfer, der uns den Weg versperrte. Ein Polizist stieg aus und fragte uns: „Na was deats denn ihr do? Du host do no koan Führerschein! Wissen des den eire Eltern?"
Ich war total verdutzt und sagte, dass wir mit dem Moped ohne Wissen unserer Mutter unterwegs sind. Er verlangte die Telefonnummer unserer Mutter und gab mir einen Zündkerzenschlüssel, mit dem ich die Zündkerze herausschrauben und ihm geben musste. Er sagte zu uns dann noch: „iatz schiabs ia zwoa des Moped hoam und eier Vata ko de Zündkerzen bei mia wida hoin."
Er fuhr mit dem Auto los und wir schoben das Moped gemeinsam Richtung unserem Haus.
Der Polizist rief von der Dienststelle unsere Mutter an und erklärte ihr das Geschehene. Unsere Mutter schauspielerte daraufhin und sagte zu dem Polizisten: „diese Lausbuam – de wern wos erlem, wens hoamkema". Der Polizist entgegnete ihr: „San`s net so streng, des san do no Buam!"
Meine Mutter fuhr dann mit dem Bulldog uns entgegen und lud das Moped auf und sagte: „passt scho, nächste Moi derfst`s nimmer so weit fahrn".
Mein Vater hat übrigens die Zündkerze nie beim Polizisten abgeholt – wir hatten ja noch mehrere als Ersatz. Ein paar mal fuhr ich noch mit dem Moped – aber nur im engeren Umkreis.
Dann liehen wir es unserem Opa für kurze Zeit aus – aber das ist eine Geschichte für sich.
Aufgeschrieben im September 2012 von Leonhard Maier (*1953), Giggenhausen