Geschichten_pl_v3

by
de
fr
en
pl
Idź do spisu treści

Menu główne

zaktualizowane 19.09.2014  



Geschichten, Berichte und
Kindheitserinnerungen aus dem
Familienkreis der Wiesheu's

aus
Giggenhausen, Hagsdorf, Inzkofen, Schweinersdorf
, Willersdorf,
am südlichen Rand der Hallertau


Treffen der Wiesheu's im März 2012 in Mauern [BAR12]

Jak to sie wszystko zaczelo…


Rodzina w Bawari (poludniowe Niemcy) zjezdza sie aby odnalezc swoich bliskich i uchwycic mala czesc codziennego zycia sprzed dziesiecioleci i zapisac je dla potomnych.

Wie alles begann...

Eine Familie in Bayern (Süddeutschland) macht sich auf den Weg die Angehörigen zu finden und einen kleinen Ausschnitt aus dem Alltagsleben über Jahrzehnte hinweg festzuhalten und für die Nachwelt aufzuschreiben.

Historia ma swoj poczatek u dziadow i pradziadow wspomnianej tutaj rodziny.
Dzidkowie urodzili sie w ubieglym stuleciu (1858 i 1861).Piecioro ich potomkow dorastajac bylo naocznymi swiadkami i czescia doroslego zycia swoich rodzicow i dziadkow, Andzej ( Andreas) , Maria, Jozef (Josef), Jerzy ( Georg) oraz Walburga urodzili sie w typowej rodzinie rolniczej na poludniowym skraju Hallertau. Wspomnienia i historie rodzinne , jak rowniez raporty z codziennych doswiadczen, ciosy losu towarzyszyly im przez cale zycie poczawszy od narodzin.Pozwala to osobom opowiadajacym te historie jak i czytelnikowi na ponowne spojrzenie na swoje zycie oraz refleksje nad swoim dziecinstwem i doswiadczeniami zyciowymi.


Fam. Wiesheu am Huaba-Hof, Schweinersdorf 1902 [JWS02]


Der Beginn liegt bei den Großeltern und Urgroßeltern der hier schreibenden Generationen. Geboren im vorletzten Jahrhundert (1858 und 1898). Fünf Nachkommen, die das Erwachsenenalter erlebten – unsere Eltern und Großeltern Andreas, Maria, Josef, Georg und Walburga - wurden in eine typische Bauernfamilie hineingeboren, am südlichen Rand der  Hallertau*. Die Geschichten begleiten das Leben ab der Geburt, berichten von Alltagserlebnissen, von Schicksalsschlägen und erzählen über die eigene Kindheit in  Retrospektive. Dies ermöglicht dem Erzähler und der Erzählerin und dem Leser und der Leserin gleichermaßen die Neubetrachtung der eigenen Erlebnisse im Leben.

Wspomnienia te lacza ze soba rozne swiaty jak i przezycia i doswiadczenia, roznych ludzi w jedna cala opowiesc duzej rodziny.

Spojrzenie na przeszlosc piszacych przynosi wyniki.Wojna i smierc nie sa wykluczone. Swiadome refleksje nad wlasnym zyciem prostych ludzi ktorzy sa dumi z tego ze naleza do jednej rodziny i maja wspolne wspomnienia, doprowadzilo do napisania tej ksiazki. Miedzy nowela a essejem z duza swoboda pisarska dla kazdej opisanej tutaj histori.

Zaczelo sie to wszystko od zjazdu rodzinnego z prawie 200 czlonkami rodzinny. Do zjazdu tego doszlo tylko dzieki staraniom jednego z czlonkow rodziny Rity Schweiger, ktora wlozyla duzo pracy i wolnego czasu zajmujac sie hobbistycznie genealogia rodziny. Przywiazywala ona szczegolna uwage do dokladnosci i pochodzenia danych jak rowniez w miare jej mozliwosci zestawila to w genealogiczna calosc.


Przypadek spowodowal spotkanie sie w odpowiednim miejscu i czasie ludzi, ktorzy w mniejszym lub wiekszym stopniu sa ze soba spokrewnieni.Mala ich grupa zorganisowala wielki cztreropokoleniowy zjazd rodzinny w tradycyjnym lokalu Village Inn zwanym rowniez Alter Wirt w Hallertau.

Dlaczego oni to zrobili?Po kolejnym pogrzebie jednego z ulubionych czlonkow rodziny, pozostala jej czesc musiala z przykroscia stwierdzic, ze spotykaja sie prawie tylko w takich okolicznosciach i to tez nie wszyscy, gdyz wielu czlonkow rodziny nie moglo przyjechac z powodow osobistych lub zawodowych.

W ten oto sposob, podczas pogrzebu swojej matki , jeden z czlonkow rodziny Leonhard z Giggenhausen poddal pomysl zorganizowania spotkania rodzinnego, ktore byloby milym i radosnym spotkaniam.
Do tego potrzebne bylo jednak odnalezienie adresow kontaktowych wielu czlonkow rodziny. Zapiski Rity Schweiger odegraly tutaj fundamentalna role i byly podstawa do zrealizowania tego pomyslu. Johann Wisheu, potomek trzeciej generacji, wlozyl duzy wklad i zaangazowanie w organizacje tego projektu. Ze swoja wiedza techniczna i komputerowa stworzyl strone internetowa, ktora zapewnila komunikacje rodzinie i polaczyla ich wszystkich w jedym celu.

Moj skromny wklad, byl zaledwie pewnym wyobrazeniem tego jak mogloby to wszystko wygladac, co mozna by jeszcze wykorzystac w publikacji i czego moglibysmy jeszcze dokonac na podstawie wynikow naszych spotkan oraz opowiesci. Tlumaczenia w jezyku angielskim dostarczyl Max Grötsch ( potomek czwartej generacji).

Przebywajac na rocznym wyjezdzie za granica Oregon/USA zaangazowal on swoja gospodynie, u ktorej mieszkal, jako tlumacza tekstow.Pracowala ona jako nauczycielka jezyka angielskiego, w zwiazku z tym udzielala bardzo profesjonalnej pomocy w tlumaczeniach. Tlumaczenia w jezyku francuskim dokonala Doris Schneider.Jest ona dobra przyjaciolka rodziny i uczyla wiele lat Maxa jezyka francuskiego.
Pomoc tych pan byla fundamentalna w tlumaczeniach.

Tlumaczenia w jezyku bawarskim dokonali poszczegolni autorzy.Napisali oni swoje opowiadania po niemiecku i bawarsku. W naszych spotkaniach dotyczacych realizacji ksiazki, natknelismy sie na wiele pytan i prawie nierozwiazywalnych problemow jezykowych dotyczacych dialektu i roznego sposobu wyrazania sie, szczegolnie w kwestii pisowni jezyka bawarskiego i typowych mu dzwiekow czy tonow, tak aby bylo to ogolnie zrozumiale. Doszlismy do wniosku ze kazde pokolenie i kazdy region uzywa slow we wlasnej barwie dzwiekowej i specyficznym sposobie wyrazania sie.

Z kazdym nastepnym pokoleniem umiera czesc uzywanego jezyka.Kazda epoka i kazde pokolenie ma swoja wlasna skladnie i inny szyk zdan.Dobor slow, szyk zdan i intonacja w jezyku bawarskim posiada swoja wlasna naturalna ekspresje.To wszystko powoduje ze tlumaczenie z jezyka bawarskiego na inne jezyki jest bardzo trudne a wrecz niemozliwe bez dokladnej i gruntownej wiedzy jezykowej. Ten problem musi rozwiazac sam autor.Tylko on zna dokladnie znaczenie i kontekst kazdego slowa.W ten sposob nawet najmniejsza zmiana tonacji w wyrazie lub jego czesci moze doprowadzic do odwrotnego, nieprawidlowego efektu.Porzadek slow moze okreslac zarowno liczbe pojedyncza jak i mnoga albo decydowac o tresci.

Jezyk bawarski jest jezykiem emocjonalnym i naturalnym, co oznacza ze w zaledwie krotkim zdaniu lub w kilku slowach mozna wyrazic sympatie, niechec, aprobate lub zaprzeczenie, zawsze z tym samym wykorzystaniem slowa lecz przez inna tonacje lub skadnie. Bawarczycy sa bardzo dumni ze swojego jezyka.Sa w stanie w krotkich i zwiazlych zdaniach oraz towarzyszacej im mimice i gestykulacji zrezygnowac z dlugich wyjasnien i wrazac sie w sposob prosty, latwy i zrozumialy na wazne dla ludzkosci humanistyczne tematy.


Bawaria jako Region jest dzieki temu rozpoznawalna a Bawarczycy rozumieja sie doskonale miedzy soba.Trzeba rowiez dodac w zamian ze rownie dobrze w krotkich i zwiazlych zdaniach lub uwagach potrafia oni gleboko zranic.

Szczegolnie dobrzy znawcy jezyka bawarskiego, jego slowa i sztuki komunikacji, potrafia wyrazac sie w tym jezyku za pomoca czystych gestow.Slowa sa, u mocno zakorzenionego Bawarczyka w szczegolnie emocjonalnych wydarzeniach, czesto niepotrzebnym dodatkiem. ”Dobry Bawarczyk” rozpoznaje stan rzeczy po postawie ciala, wyrazie twarzy i tonacji wypowiadanych slow, mniej po nich samych.Czesto jest przytloczony potokiem slow wypowiadanych przez niemieckiego rozmowce.
Uwielbienie dla muzyki ludowej tego regionu jak i dla jej autorow wyjasnia emocjonalnosc jezyka bawarskiego.Jej autorzy bez uzywania wielu slow docieraja do glebi duszy czlowieka.

Dzieki tej ksiazce pragniemy ulatwic wzajemne zrozumienie i stworzenie spojnosci miedzy poszczegolnymi doswiadczeniami roznych pokolen. Poprzez refleksje, dokumentacje i zestawienie faktow, chcilibysmy nadac naszej historii rodzinnej pewna wartosc. Pragniemy stworzyc przez to pewna spojnosc doswiadczen roznych pokolen oraz ponadczasowa historie. Czlowiek jest jednak kruchy.
Nie jest naszym celem nikogo skrzywdzic lub obazic, jednak zycie sklada sie ze wzlotow i upadkow i aby dalej zyc w sile i zadowoleniu, konieczne jest popelniac bledy i uczyc sie na nich.Pozwolic sobie na bol, czasem nawet wylac pare lez,zeby potem wstac i byc silniejszym gdy lzy juz wyschna.

Podczas pisania tej ksiazki mielismy przede wszystkim na wzgledzie pozostawienie naszym dzieciom , wnukom jak i przyjaciolom Hallertau milych wspomnien i radosci z czytania histori rodzinnych.
Niech Czytelnicy tej ksiazki odczuwaja te sama radosc podczas jej czytania jak my podczas jej pisania.


Eleonore Hartl-Grötsch, w lutym 2014
Übersetzt von Kamila Bogdan

* Hallertau: teren w centrum Bawarii, zdominowane przez chmielu

Die Geschichten verbinden die unterschiedlichen Lebens-welten und die völlig verschiedenen Erfahrungen zu einem kleinen historischen Ausschnitt aus einer angestammten Großfamilie.

Der Blickwinkel des Schreibers bestimmt die Ergebnisse. Krieg und Tod werden nicht ausgeklammert. Eine bewusst machende Lebensreflexion der kleinen und einfachen Leute, die stolz darauf sind zusammen zugehören und ihre eigenen Lebenserinnerungen in einem eigenen Geschichtsbüchlein zusammengetragen zu haben. Zwischen Essay und Novelle – mit großer schriftstellerischer Freiheit für die jeweilige Kurzgeschichte.

Die Geschichten begannen bei einem einmaligen großen Familientreffen mit fast 200 Personen. Dieses Familientreffen konnte nur entstehen, weil ein Familienmitglied namens Rita Schweiger in ihrer Freizeit Ahnenforschung als Hobby betrieb. Dabei legte sie größten Wert auf Genauigkeit der Daten, prüfte deren Ursprung nach besten Möglichkeiten und wählte eine Darstellung innerhalb eines anerkannten genealogischen Systems.

Der Zufall ließ die richtigen Menschen zur richtigen Zeit am rechten Ort zusammenfinden, die alle sehr weitschichtig miteinander verwandt waren. Eine kleine Gruppe von Leuten organisierten ein großes Familientreffen mit vier Generationen in einem traditionsreichen Dorfwirthaus in der Hallertau, namens Alter Wirt.

Warum taten sie das? Bei einer Beerdigung einer sehr lieben und hochbetagten Verwandten fiel den Hinterbliebenen auf, dass sie sich eigentlich nur noch bei Beerdigungen treffen. Dabei fehlen oft viele Mitglieder der Familie, weil sich diese so kurzfristig aus beruflichen oder familiären Gründen nicht innerhalb von wenigen Tagen für eine Beerdigung von entfernten Verwandten frei nehmen können.

So entstand durch unseren Verwandten, Leonhard Meier aus Giggenhausen, bei der Beerdigung seiner Mutter die Idee, ein Treffen nur aus einem freudigen Anlass heraus zu veranstalten.
Dazu müssten aber erst einmal alle Nachkommen mit ihren Wohnadressen gefunden werden. Die Aufzeichnungen von Rita Schweiger waren bei dieser Arbeit von grundlegendem Wert. Johann Wiesheu, ein Nachkomme in der 3. Generation unserer Betrachtungslage, lieferte mit seinem technischen Wissen und seinem unendlichen Fleiß einen unverzichtbaren organisatorischen Beitrag. Er vernetze uns alle miteinander, gestaltete die Internet-Seite und lieferte für alles weitere die technischen Grundlagen.

Mein bescheidener Beitrag war dabei die Vorstellungskraft, wie alles werden könnte bei einer Veröffentlichung und was aus den Ergebnissen unserer Treffen und aus den aufgeschriebenen Geschichten noch alles gemacht werden könnte. Die Übersetzungen lieferte Max Grötsch, ein Nachkomme der 4. Generation. Er zog seine Gastmutter aus einem Auslandsjahr in Oregon/USA, Peggy Chong, zur Unterstützung hinzu. Sie arbeitet als Englischlehrerin und konnte dadurch professionelle Hilfe anbieten. Die Übersetzungen in Französische machte Doris Schneider. Sie ist eine Freundin der Familie und unterrichtet Max seit mehreren Jahren in Französisch. Diese Hilfe war grundlegend für die Übersetzungen.

Die bayrischen Übersetzungen entstanden durch die jeweiligen Autoren. Sie fertigten ihre Kurzgeschichten zweisprachig an. In Deutsch und in Bayrisch. Dabei kamen wir auch bei unseren Zusammenkünften zur Vorbereitung dieses Buches, auf spezielle Fragen zum Dialekt und zur Sprache, sowie zu dem fast unlösbaren Problem, einer allgemeinverständlichen schriftsprachlichen Umsetzung der, für die bayrische Sprache, typischen Laute. Wir kamen zu dem Ergebnis, jede Generation und jede Region verwendet Wörter in einer eigenen Klangfarbe und mit einem spezifischen Ausdruck.
Mit jeder Generation stirbt auch ein Teil des Sprachgebrauchs. Jede Zeitepoche hat ihre eigene Syntax und stellt die Wörter in einer eigenen Anordnung zusammen. Wortstellung und Sprachmelodie ergibt in der bayrischen Sprache einen eigenen natürlichen Ausdruck. Daher ist es sehr schwer, nahezu unmöglich, Texte, die in bayrischer Sprache verfasst wurden, ohne genaue Kenntnisse der Geschehnisse, in eine andere Sprache zu übersetzen. Dies muss durch den Autor selbst geschehen. Nur er weiß um die genaue Bedeutung und den Zusammenhang des jeweiligen Wortes. Syntax und Tonation sind in der bayrischen Sprache die Grundlage für die beabsichtigte Aussage. So kann alleine die Veränderung der Tonlage innerhalb eines Wortes oder Wortteils die Aussage zum Gegenteil verkehren. Die Anordnung der Wörter können sowohl Einzahl und Mehrzahl als auch den Inhalt bestimmen.

Die bayrische Sprache ist eine emotionsgebundene, natürliche Sprache. Innerhalb weniger Wörter eines kurzen Satzes ist es möglich Sympathie, Antipathie, Pro oder Kontra auszudrücken. Immer mit dem gleichen Wortgebrauch, nur durch andere Tonation oder andere Syntax. Die Bayern sind sehr stolz auf ihre Sprache. Sie sind in der Lage, in kurzen knappen Sätzen mit dazugehöriger Gestik und Mimik, auf langwierige Erklärungen zu verzichten und für das menschliche Dasein zu tiefst humanistische Äußerungen, ohne komplexen Wortgebrauch auszudrücken.

Die Bayern einer Region erkennen und verstehen sich dadurch untereinander. Sie können sich aber auch im Gegenzug in kurzen knappen Bemerkungen tiefe emotionale Verletzungen zufügen. Besonderen Kennern dieser Sprach- und Ausdruckskunst ist dies sogar durch reine Gesten möglich. Wörter sind bei tiefverwurzelten Bayern bei emotionalen Ereignissen oftmals nur karges Beiwerk. Ein guter Bayer sieht und erkennt an der Haltung, am Gesichtsausdruck und an der Tonation, der wenigen gesprochen Wörter, die komplexe Sachlage und ist durch den geordneten Redeschwall in Hochdeutsch oftmals überfordert, das Essenzielle herauszufiltern.
Dies erklärt auch die große Beliebtheit der Volksmusik und der Heimatschriftsteller. Sie verstehen es, den Menschen aus der „Seele" zu sprechen und mit wenigen Worten komplexe Zusammenhänge auszudrücken.

Mit diesem Büchlein möchten wir das gegenseitige Verstehen erleichtern und einen Zusammenhalt innerhalb der vielfältigen Erfahrungen und Zeitverläufe herstellen.
Mit den Geschichten möchten wir auch unseren eigenen Erfahrungen und den eigenen Erlebnissen Wert geben, durch Reflexion und Dokumentation und durch die authentische Darstellung. Sie stellen eine Verbindung von Erfahrungswissen und Zeitgeschichte dar. Dabei sind die Menschen zerbrechlich. Wir wollen niemandem zu Nahe treten oder gar verletzen. Doch um im Leben immer wieder froh und kräftig weitermachen zu können, ist es nötig genau hinzuschauen, manchmal auch den Schmerz zuzulassen und Tränen zu vergießen, um dann wieder tatkräftig anzupacken, wenn die Tränen getrocknet sind.
Wir haben uns beim Schreiben von dem Gedanken leiten lassen, für die kommenden Generationen unserer Kinder und Enkelkinder und für die Freunde der Hallertau ein Büchlein, mit eigenen kleinen Familiengeschichten vorzuhalten. Mögen die Leserinnen und Leser Freude daran haben, wie wir uns in Freundschaft beim Schreiben begegnet sind.


Eleonore Hartl-Grötsch, im Februar 2014

* Hallertau: Gebiet im Zentrum Bayerns, geprägt durch Hopfenanbau



Flag Counter
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego